Parafialna strona demonstracyjna w Katowicach
Ogłoszenia parafialne
Aktualne ogłoszenia
Intencje mszalne
Porządek nabożeństw
Transmisja na żywo
Dołącz do nas
Gazetka parafialna
Nasza gazetka
Wiadomości z życia parafii
Dzień Papieski na Brynowie
Tegoroczny Dzień Papieski został uczczony w naszej parafii występem przedszkolaków z przedszkola Sióstr Szkolnych de Notre Dame z ulicy Warzywnej. Po Mszy św. o godz. 10.30, w której uczestniczyły przedszkolaki z rodzicami, zobaczyliśmy małego papieża i jego „owieczki” w akcji. Dziękujemy Siostrom, Rodzicom i małym aktorom za ten piękny akcent papieski. Tydzień wcześniej wolontariusze z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia dzielili się świadectwem i zbierali datki na fundację. Zebraliśmy na ten cel 3850 zł. Bóg zapłać w imieniu młodzieży wspieranej przez Fundację.
Ginący gatunek
Kochani Parafianie!
W minioną środę pożegnaliśmy p. Franciszka Goli, naszego zacnego Parafianina, który umarł zaopatrzony Wiatykiem w nocy z 2 na 3 października. W tym roku pożegnaliśmy już Panią Małgosię Lubinę, pana Janka Raka, a teraz pana Franciszka. Odchodzą „filary” naszej parafii. Pan Goli miał długie, dobre życie. Przeżył 93 lata, z tego 63 w małżeństwie, doczekał się czwórki dzieci, dwanaścioro wnuków i tyleż samo prawnuków. Poznałem go już, gdy chorował i cierpliwie znosił niedogodności związane z chorobą i wiekiem, otoczony troską najbliższych. W pogrzebie uczestniczyło sześciu księży. Ks. Eugeniusz Krasoń wspominał wielką pomoc w parafii, którą zawsze służył pan Franciszek. Pozwoliłem sobie porównać go w homilii do św. Józefa, który męską troską otaczał swoich bliskich. W ostatnim wywiadzie, którego udzielił ś.p. Franciszek w naszej gazetce mówił, że miał tylko trzy pragnienia: wybudować dom z ogródkiem, poślubić ukochaną osobę i mieć z nią dzieci, które przyniosą radość! Wszystko się spełniło. Żegnając pana Franciszka powtórzę myśl: „to ginący gatunek”. Dziś ludzie szukają szczęścia daleko, mają ekscentryczne marzenia, szukają za wszelką cenę czegoś oryginalnego, wyjątkowego. A tymczasem życie jest proste: dom, szczęśliwa rodzina, żona, dzieci, solidna praca i wiara w Boga. Czy trzeba czegoś więcej? Owocem życia, miłości i pracy Franciszka jest wspaniała, liczna rodzina. Przyszłość świata zależy od tego, czy ludzie będą chcieli nadal być budowniczymi domu, nie tylko z cegieł, ale domu rozumianego jako wspólnota miłości, w której dokonuje się pokoleniowa wymiana darów i wartości.
ks. Tomasz Jaklewicz
Odeszedł do wieczności nasz parafianin ś.p. Franciszek Goli - pogrzeb w środę o godz. 11.00
W nocy z 2 na 3 października odszedł do Boga nasz wspaniały parafianin ś. p. Franciszek Goli. Jego pogrzeb odbędzie w środę o godz. 11.00 w kościele. Przypominamy jego ostatni wywiad z lipcowej gazetki z tego roku. Pamiętajmy o nim w modlitwie.
Wspaniały mąż, ojciec, dziadek i parafianin!
KRYSTYNA KAJDAN: - Panie Franciszku, w lipcowym numerze naszej gazetki postanowiłam zaprosić do rozmowy właśnie Pana, bo, po pierwsze - ma Pan w tym miesiącu urodziny, a po drugie - jest Pan dziadkiem z imponującą ilością wnuków i prawnuków.
FRANCISZEK GOLI: - Tak, zgadza się, urodziłem się 16 lipca 1928 roku w Studzionce koło Pszczyny, czyli niebawem – jak Bóg pozwoli – będę Mu dziękował za 93 lata życia! Dodam – życia bardzo pracowitego i szczęśliwego, bo spełniły się wszystkie moje młodzieńcze pragnienia. Gdy po II wojnie światowej zdobyłem upragniony zawód i uprawnienia budowlane w salezjańskiej Szkole Rzemiosł Budowlanych i Technikum Budowlanym w Oświęcimiu zacząłem poważnie myśleć o swojej przyszłości. Miałem tylko trzy pragnienia: wybudować sobie własny dom z ogródkiem, poślubić za żonę ukochaną osobę i mieć z nią dzieci, które przyniosą radość! Wbrew wielkim obawom, z ożenkiem poszło mi dosyć gładko. Z moją przyszłą żoną Heleną – najpiękniejszą panną w Studzionce - wyswatał mnie mój szwagier August. Zostałem bardzo serdecznie przez nią przyjęty, także przez jej rodziców. Pobraliśmy się 11 listopada 1952 roku, byliśmy bardzo szczęśliwi. Oboje pochodziliśmy z wielodzietnych rodzin i sami też marzyliśmy o dużej rodzinie. W domu u Helenki było ich dziesięcioro! Ja zaś byłem siódmym dzieckiem mojej matki i jedenastym dzieckiem mojego ojca, który po śmierci swojej pierwszej żony ożenił się z mamą. Na początku mieszkaliśmy z Helenką bardzo skromnie w Chorzowie, w jednopokojowym mieszkaniu przedzielonym kotarą na pokój i kuchnię, a pomieszczenie z dopływem wody i WC znajdowało się na podeście klatki schodowej. Nic dziwnego, że naszym największym pragnieniem było wybudowanie domu z ogródkiem i to w Katowicach - Brynowie na nowo powstałym Ptasim Osiedlu.
I jak widać udało się, bo rozmawiamy właśnie w tym wymarzonym brynowskim domu.
Trudno dziś zrozumieć, ile trzeba było mieć samozaparcia, żeby uzyskać upragnioną siedzibę w upatrzonym miejscu. Podstawowym warunkiem uzyskania działki pod budowę było zamieszkanie i praca w Katowicach, a my byliśmy związani z Chorzowem. Po długich staraniach uzyskałem jednak upragniony kawałek ziemi. Większość robót przy budowie domu wykonywałem własnoręcznie. Pomagali mi również koledzy z pracy i nieżyjący już szwagrowie Antek i Bolek. Po wybudowaniu budynku w stanie surowym i częściowym wykończeniu pomieszczeń na parterze, nastąpiła przeprowadzka. To był punkt zwrotny w naszym życiu i ogromna radość! W 1958 roku mogliśmy pierwszy raz świętować Boże Narodzenie we własnym domu - mając już wtedy dwie córki - Irenę i Basię. Potrzebowaliśmy jeszcze trzech lat, by dokończyć budowę domu i ogrodzić teren wokół niego. A Pan Bóg obdarował nas jeszcze dwoma synami - Michałem i Markiem. Potem przyszedł czas na wnuki, a teraz na prawnuki.
Jak już wspomniałam na wstępie, ma Pan imponującą ilość wnuków i prawnuków. Nasz papież Franciszek w tym roku dzień 25 lipca ustanowił jako I Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. Okazją do świętowania w lipcu będzie więc dla Pana nie tylko rocznica urodzin, ale także ten dzień.
O, nie wiedziałem. Wnuki są teraz moją największą radością, bo małżonka po 63 latach wspólnego życia „uciekła mi z tego świata”, odeszła do Pana w 2015 roku. Bardzo za nią tęsknię. Pozostały mi piękne wspomnienia i zdjęcia, które mam tu przy łóżku. Wracając do wnuków to mam ich dwanaścioro. Są to: Magdalena (przyszła na świat w dniu moich urodzin!), Maciej, Łukasz, Izabela, Joanna, Jacek, Rafał, Marta, Agata, Marysia, Małgosia i Mikołaj. A prawnuków też mam dwanaścioro! Są to: Beniamin, Tymoteusz, Agata, Blanka, Estella, Rafael, Basia, Julia, Hania, Zosia, Leopold i Jakub.
Panie Franciszku, a co chciałby Pan przekazać swoim wnukom i prawnukom, a także najmłodszemu pokoleniu brynowian?
Chciałbym, aby pamiętali, że Pan Bóg powinien być zawsze na pierwszym miejscu. Wyniosłem to z mojego rodzinnego domu. Ważne jest też w naszym życiu to, by pracować nie tylko dla własnych korzyści, ale także dla dobra wspólnego, dla innych, dla wspólnoty, w której się żyje. Pieniądze w naszym życiu, to nie wszystko… Praca społeczna - w dobrym tego słowa znaczeniu - przynosi dużo satysfakcji.
Pamiętam, że w 1994 roku był Pan członkiem założycielem brynowskiego Koła Parafialnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i przez długie lata pełnił Pan funkcję przewodniczącego zarządu.
Tak, to były piękne lata, gdy miałem jeszcze dużo sił. Nasze Stowarzyszenie skupiało wiele brynowskich małżeństw i poprzez działania formacyjne starało się pogłębić nie tylko życie duchowe, ale oddziaływało także na otoczenie, na całą parafię. Opiekę duchową sprawował zawsze aktualny proboszcz parafii. Czytaliśmy Słowo Życia, organizowaliśmy spotkania dyskusyjne, rekolekcje, dni skupienia i pielgrzymki, a także kiermasze odzieży otrzymywanej z darów. Uzyskane w ten sposób środki przeznaczaliśmy na pomoc i wsparcie rodzin najuboższych. Przez całe lata prowadziliśmy sympatyczną akcję „ciasto”, by św. Mikołaj mógł przyjść do rodzin wielodzietnych. Członkowie naszego Koła pomagali w życiu parafii, gdy tylko zaistniała jakaś potrzeba. Przygotowywali ołtarze na Boże Ciało, Żłóbek na Boże Narodzenie, Boży Grób w Wielkim Tygodniu, współpracowali z Parafialnym Zespołem Charytatywnym, prowadzili parafialną Poradnię Życia Rodzinnego, byli aktywnymi członkami Duszpasterskiej Rady Parafialnej, no i zainicjowali wydawanie gazetki parafialnej. Poza tym angażowali się w okresie wyborów do samorządu terytorialnego i do parlamentu, a także brali udział w dyskusjach nad aktami prawnymi dotyczącymi dobra rodziny.
Panie Franciszku, ja także wiele Panu zawdzięczam. Pamiętam, że jako nowa parafianka miałam okazję - poprzez uczestnictwo w spotkaniach i pracach tego Stowarzyszenia - poznać wielu wspaniałych tutejszych ludzi. Nie czułam się tu już obco, a wręcz jak w rodzinie, no i z biegiem czasu zostałam redaktorem prowadzącym naszą gazetkę. I tak to trwa już 25 rok…
Oboje z żoną Heleną byliśmy od początku wiernymi czytelnikami naszej gazetki, dzięki niej na bieżąco żyliśmy sprawami parafii, wiedzieliśmy co się aktualnie dzieje. To małe pisemko jest bardzo potrzebne. I cieszę się, że mogłem się przyczynić do jego powstania.
Jest Pan bardzo skromnym człowiekiem, ale chciałabym dodać, że nasza parafia wiele Panu zawdzięcza, jeśli chodzi o wszelkie remonty i prace budowlane. Zawsze ofiarnie służył Pan pomocą poprzednim księżom proboszczom.
Mając uprawnienia budowlane mogłem się przydać wykonując wiele prac przy probostwie, domu katechetycznym i kościele oraz przy obiekcie gospodarczym za probostwem. Największą inwestycją była nadbudowa wieży kościoła, aby mogły na niej zawisnąć trzy dzwony ufundowane przez Wojciecha i Barbarę Kilarów. Doglądałem też budowy Domu Formacyjnego dla Księży i Kleryków im. Jana Pawła II w Trzciance, gdzie nasz były proboszcz ks. Eugeniusz Krasoń będzie teraz mieszkał na emeryturze. Byłem też przez całe lata pogotowiem ratunkowym – jeśli chodzi o awarie i potrzeby remontowe - dla naszych Sióstr Szkolnych de Notre Dame, które swój dom zakonny i Przedszkole „Tęcza” mają przy ulicy Warzywnej.
Podsumowując, przez całe życie był Pan bardzo pracowitym i aktywnym człowiekiem, równocześnie troszcząc się o swoją rodzinę i parafię. Może Pan teraz z dumą spoglądać wstecz i odpoczywać.
Tak, teraz przyszedł czas na leżenie i to w dosłownym znaczeniu tego słowa. Mam tu – jak Pani widzi – wygodne pielęgnacyjne łóżko, wózek inwalidzki i wiele czasu na modlitwę. Cieszę się, że jestem we własnym domu otoczony miłością najbliższych. Po śmierci żony opracowałem dla nich liczącą 38 stron „Historię mojej rodziny”, by pamiętali o swoich korzeniach, by pielęgnowali w sobie łaskę wiary, by na wartościach chrześcijańskich, na patriotyzmie i miłości wzajemnej budowali swoją przyszłość. I za wszystko Bogu niech będą dzięki!
Panie Franciszku, z okazji nadchodzącej rocznicy urodzin oraz Światowego Dnia Dziadka i Osób Starszych w imieniu naszej wspólnoty parafialnej życzę dużo sił i zdrowia, Bożego błogosławieństwa, miłości i życzliwości bliskich oraz mnóstwo powodów do radości.
Ja także dziękuję Pani za rozmowę i serdecznie pozdrawiam naszych duszpasterzy oraz wszystkich parafian. Szczęść Boże!
Koncert w Brynowie już w sobotę 2 pażdziernika o 19.00
Zapraszamy na 22. jesienno-zimowe koncerty organowe w Katowicach-Brynowie
sobota, 2 października 2021 - Koncert kameralny u Najświętszych Imion
FLET&ORGANY - godz. 19.00, ul. Nasypowa
Joanna Woszczyk-Garbacz – flet, Jakub Garbacz - organy
niedziela, 3 października 2021 - Koncert kameralny u Jutrzenki Wolności
OBÓJ&ORGANY - godz. 17.00, ul. Gawronów
Rafael Przybyła – obój, Mariola Brzoska - organy
niedziela, 3 października 2021, godz. 19.00, ul. Zofii Kossak-Szczuckiej
recital organowy Katowice Miasto Ogrodów w kościele Świętej Rodziny
Dariusz Bąkowski-Kois – organy
Na wszystkie koncerty wstęp wolny! Inicjatywy współfinansowane przez Miasto Katowi